11.08.2019

Crash Team Racing:Nitro Fueled czyli najlepszy Mario Kart na rynku



Ostatnio mam dużo mniej czasu na gry a tym bardziej na pisanie o nich, ale od początku sierpnia na monitorze zdecydowanie króluje Crash Team Racing Nitro-Fueled. Gdybym powiedział, że to dla mnie nostalgiczny powrót do dzieciństwa to niestety bym was oszukał, mimo że zdarzyło mi się zagrać to fanem nigdy nie byłem. To chyba dobrze, bo będzie obiektywnie i bez różowych okularów.


Według jednych na początku było słowo, według mnie na początku był Super Mario Kart. Nintendo doskonale umie w marketing, a oficjalnie wydanych gier, w których występuje czerwony hydraulik jest już ponad 200. W 1992 roku rozszerzając rozpoznawalność marki N wydało właśnie wyżej wspomniany tytuł. Wyścigi w latach 90-tych nie miały zbyt dużego pola do popisu, od strony mechanicznej i graficznej były zwyczajnie ubogie. Jak więc wsadzić Mario do samochodu tak by konsument miał świadomość, że on tam jest a przy okazji jak zachować wiarygodność produkcji? Właśnie dlatego Japończycy wywrócili wszystko do góry nogami, a ich bohater ostatecznie zasiadł za kierownicą gokarta... wyposażony w broń do niszczenia innych pojazdów. W pierwszej części postacie miały domyślny arsenał (np. Yoshi zostawiający jajka) a pudełka rozrzucone na trasie doszły dopiero później.




Pomysł jaki miało Nintendo został podchwycony przez innych producentów i dzisiaj wyścigówki dzielą się nie tylko na zręcznościówki i symulatory, ale mamy też osobną gałąź dla kartów. Oryginalny Crash Team Racing został wydany w 1999 roku na Playstation i podobnie jak SMK był rozszerzeniem marki, bo przecież sam Crash skakał po platformach już 3 lata wcześniej. Nitro Fueled z 2019 jest remakiem rozszerzającym pierwowzór o dodatkowe opcje i nową zawartość.

O co tak właściwie chodzi? Najlepszy rajdowiec we wszechświecie, Nitrous Oxide, przybywa na Ziemię, by rzucić jej mieszkańcom wyzwanie: albo znajdzie się ktoś, kto pokona go w wyścigu, albo planeta zostanie przemieniona w wielki parking kosmiczny, a Ziemianie staną się jego jeńcami. Nitrous Oxide, czyli podtlenek azotu używany w składzie gazu rozweselającego, nitro samochodowego (NOS) i paliwa rakietowego - idealnie pasuje, bo jest szybko i śmiesznie!




W temacie produkcji gier często wspomina się o "easy to learn hard to master" jako złotym środku pomiędzy niskim progiem wejścia i wymagającą rozgrywką - dokładnie taki jest nowy CTR. O ile moja żona nie ma nic przeciwko graniu to sama nie lubi tego robić, a tutaj udaje mi się ją namówić na kilka wyścigów (solo/multi). To naprawdę sukces!
Easy to learn, bo jazda w stylu Mario Kart nie wymaga nawet najlepszego prowadzenia. Jesteś drugi? Zniszcz lidera samonaprowadzającą rakietą. Bang, prowadzisz!
Hard to master, bo mechanika Power Slide po prawie dwóch tygodniach dalej jest dla mnie nieintuicyjnym koszmarem.
Ekrany ładowania co prawda dają wskazówki, ale brakuje dobrego tutorialu. Sam uczyłem się jazdy z youtube, a przecież Chick and Stew mogliby te informacje przekazać "oficjalnie". Jest to do tego stopnia kuriozalne, że na początku był bug, który gracze uznali za feature.



Power Slide to w skrócie mechanika budowania przyspieszenia przez drift. Nigdzie nie jest wyjaśniona, a bez niej wygrana na poziomie wyższym niż easy graniczy z cudem. Nie zrozumcie mnie źle, rozumiem, że w oryginalnej grze też tak było, ale świat idzie do przodu i dla lepszego odbioru produkcji przydałby się samouczek. Nigdy nie byłem posiadaczem Playstation 1 więc najwięcej czasu poświęciłem na pecetowe Toon Car(z dobrym PL dubbingiem), w którym wystarczyło jeździć przed siebie i rozwalać przeciwników.



Adventure Mode jest kampanią, w której gra jest podzielona na kilka aren. W każdej z nich musimy wygrać 4 normalne wyścigi, by móc zmierzyć się z bossem a zwycięstwo odblokowuje jego grywalną postać i dostęp do następnej areny. Brzmi prosto, ale nasi najmocniejsi rywale na każdym kroku oszukują, bez limitu wykorzystując przemycone pod ubraniem power-upy. Wydaje mi się, że od początku do pokonania Nitrousa Oxida nie graliśmy dłużej niż 3-4 godziny, co jest wynikiem raczej rozczarowującym, a licznik procentowy po tym wyścigu nie przekroczył nawet 50%. Oczywiście dalej jest tam zawartość do zaliczenia, ale skoro już pokonaliśmy najlepszego kierowcę we wszechświecie to po co? Za resztę dostaniemy osiągnięcia i odblokujemy kosmetykę, ale wystarczyło przebudować adventure mode i wydłużyć czas zabawy o kilka godzin. Poza normalnymi wyścigami mamy CTR Challenge i Relic Race. Pierwszy tryb polega na zebraniu rozrzuconych po mapie liter C, T i R jednocześnie finiszując na pierwszym miejscu. Drugi zaś jest próbą czasową, w której pudełka zamiast broni zatrzymują czas na 1,2 lub 3 sekundy. Za wygrane w tych trybach dostajemy żetony, a te odblokowują kolejne areny z zawodami typu Cup(4 wyścigi z rzędu z punktacją generalną).



Poza Adventure Mode mamy do wyboru Local Arcade, który pozwala potrenować jazdę na dowolnej trasie. Poza wszystkimi wyżej wymienionymi trybami (single, cup, relic, ctr) dostajemy Battle Mode podzielony na pięć kategorii. Limit Battle to rozwałka power-upami na małej arenie. Capture The Flag, czyli standardowe przejęcie flagi z bazy przeciwnika do naszej pod warunkiem, że nasza flaga jest w bazie. Steal the Bacon to wariacja poprzedniego z tym, że flaga jest jedna i wystarczy z nią dojechać do swojej bazy. Crystal Grab polega na zbieraniu diamentów, ale jeśli zostaniemy trafieni przez przeciwnika część z nich tracimy, coś na wzór Sonica. Last Kart Driving sugeruje jazdę po trasach gdzie ostatni co jakiś czas odpada, ale w rzeczywistości to walka na power-upy z limitem żyć.
Dodatkowo jeśli jesteśmy znudzeni wyścigami na tych samych trasach, możemy włączyć Mirror Mode gdzie jedziemy na alternatywnej, lustrzanej, wersji mapy.

Jeśli mamy dość samotnego grania możemy zmierzyć się z innymi żywymi przeciwnikami. Oczywiście gra przez internet w 2019 roku nikogo nie dziwi, ale kanapowy multi dla 4 osób na jednym ekranie to dzisiaj rzadkość. Zdecydowanie polecam zebrać domowników bo zabawa jest naprawdę niezła. Z drugiej strony graliśmy w 3 osoby i jeśli ktoś nie zna tras to gra staje się lekko mówiąc nieczytelna. Oczywiście wiele też zależy od wielkości telewizora, ale w pierwszych wyścigach gdzie gra była dla nas kompletną nowością zdarzało się jeździć na ślepo w przepaść nie widząc co dokładnie jest na ekranie.

ciotka miażdży młodego, koloryzowane, 2019.


Nowością w grze jest sezonowy system nagród nazwany Grand Prix. Mamy tam do wyboru misje dzienne, szybkie, tygodniowe, sezonowe i profesjonalne. Po zaliczeniu wyzwania dostajemy od kilkudziesięciu do kilkuset punktów nitro, a te odblokowują kosmetyczne nagrody. Sezon jest podzielony na trzy etapy: brązowy, srebrny i złoty, a im dalej jesteśmy, tym więcej punktów potrzeba do odblokowania kolejnego skina. O ile misje dzienne i szybkie są banalne i wystarczy 20 minut do zdobycia kilkuset punktów (wygraj wyścig w dowolnym trybie, rozegraj mecz online, wykonaj power slide) tak wyzwania profesjonalne są... dla profesjonalistów. Wygraj mecz online będąc na ostatnim miejscu w trakcie ostatniego okrążenia? Wygraj wyścig przejeżdzając ostatnie okrążenie na wstecznym? Wygraj wyścig używając tylnej kamery? Trzeba być naprawdę dobrym graczem, by je wszystkie zrealizować, szczgólnie, że w multi poziom jest BARDZO wysoki i na początku jesteśmy chłopcami do bicia. Bycie zdublowanym w trakcie ostatniego okrążenia nawet nie powinno nikogo zdziwić.
Każdy sezon jest też rozszerzeniem o nową mapę, a wydawcy zapowiedzieli, że będą Crasha traktować jako grę-usługę działającą przez lata. Za ukończenie sezonu w 5% najlepszych graczy możemy otrzymać mistrzowski samochód.





Pit Stop to sklep ze skórkami, pojazdami, naklejkami i kierowcami. Mimo że każdy bohater ma swoje statystyki to są one na tyle zbalansowane, że zakup drivera nie daje żadnej przewagi. Szczególnie że zakupy robimy wirtualną walutą, którą zdobywamy dzięki grze(nie tylko za wygraną). Każdego dnia pierwsze pół godziny jazdy w trybie multiplayer daje bonus 5x do zdobywanych Wumpa Coinów a w weekendy mamy eventy 2x. Nawet za ukończenie wyścigu multi na ostatnim miejscu dostajemy ok. 500 coinów a za 1500 już możemy kupić nowego kierowcę. Dzięki wygranym będziemy mieć te rzeczy szybciej, ale jeśli nie jesteśmy najlepszymi kierowcami wystarczy systematyczna gra przynajmniej pół godziny dziennie.


Podsumowując, szczerze polecam nowego Crasha w szczególności, jeśli macie innego gracza w domu. Niestety wiedzy na temat rozgrywki (mechanika, skróty na trasach, litery CTR) łatwiej szukać w internecie niż w samej grze. Świetna gra na melanż jako odskocznia od Fify, Wormsów i Gran Turismo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz