26.05.2019

Titan Souls



Niedawno wydane Sekiro Shadows Die Twice kolejny raz zwróciło uwagę mainstreamu na gry z wyśrubowanym poziomem trudności, jednak wiele z nich do dzisiaj jest perełkami znanymi tylko nielicznym.


Titan Souls jak nazwa sugeruje jest jedną z części kultowej serii Dark Souls, ale skupia się na przeciwnikach podobnych do tych z serii Titanfall. Niezła mieszanka, prawda? Może i tak, ale żartowałem, bo nie ma z wyżej wymienionymi kompletnie nic wspólnego. Jeśli komuś w głowie zapaliła się iskierka nadziei na taką grę to prawdopodobnie zainteresuje go The Surge, ale nie o tym dzisiaj.

Titan Souls to gra typu Boss Rush - skupiamy się wyłącznie na walkach z bossami, nie ma innych przeciwników na naszej drodze - doskonałym przykładem może być szerzej znane Shadow Of Colossus. Natomiast jeśli spodziewasz się epickiej walki trwającej kilkadziesiąt minut to możesz się rozczarować bo starcia są relatywnie krótkie. Już na wstepie dostajemy sugestię podłączenia pada, mimo że sterowanie ogranicza się do kierunków i dwóch przycisków ataku oraz uniku. Klawiatura niestety(przynajmniej w moim przypadku) nie sprawdza się w precyzyjnej kontroli uników.




Potyczki odbywają się na zasadach kto pierwszy ten lepszy, jeden dobry cios zabija przeciwnika*, jeden błąd zabija Ciebie. Jak wiadomo gwiazdki oznaczają haczyki drobnym drukiem ale nie tym razem bo haczykiem dostajemy prosto w twarz już od pierwszego starcia. Każdy boss wymaga nie tylko zręczności ale jest też zagadką do rozwiązania, a zwycięstwo raczej przychodzi metodą prób i błędów, mimo tego że przeciwnik ma wyłącznie jeden punkt życia.


Pierwszym na naszej drodze jest znana z wielu produkcji duża galareta dzieląca się na mniejsze części gdy uda nam się ją trafić. Powiedziałem, że wystarczy tylko jedno trafienie bossa więc jak ma się podzielić? Właśnie to wspomniany wcześniej haczyk - w tym przypadku prawdziwym przeciwnikiem jest serce tytana ukryte w środku, a żelatyna to tylko warstwa ochronna.
Mechanika walki mimo jednego guzika jest dość podchwytliwa, bo jesteśmy wyposażeni w magiczny łuk i tylko jedną strzałę. Dłuższe przytrzymanie klawisza sprawi, że strzała poleci dalej ale nie ma wpływu na siłę, bo nawet najdelikatniejsze muśnięcie wystarczy do zabicia wroga. Gdy wystrzelimy naszą jedyną strzałę możemy ją odzyskać, w tym celu ponownie przytrzymując atak. W momencie ładowania oraz przywracania amunicji nie możemy się poruszać, więc poza unikaniem ataków przeciwnika musimy się skupić na czasie w którym zdołamy odzyskać strzałę bo bez niej jesteśmy kompletnie bezbronni.



***JEŚLI NIE CHCESZ SPOILERÓW Z WALKI Z JEDNYM Z PIERWSZYCH BOSSÓW POMIŃ TEN AKAPIT***

Brain Freeze to dosłownie zamrożony mózg, jego umiejętnością jest ślizganie się w naszą stronę. Podobnie jak w przypadku galarety lód jest pancerzem i nie możemy wygrać jeśli nie uda nam się go pozbyć. Bossa spotykamy na środku areny, aktywuje się dopiero gdy w niego strzelimy. Jak się okazuje nasza strzała nie jest w stanie przebić lodowej warstwy, wiec musimy wymyślić coś innego. Unikamy ataku i widzimy jak przeciwnik najeżdża na jeden z czterech klocków aktywujących... OGIEŃ na środku areny. To teraz już będzie z górki, prawda? Turlamy się w stronę jednego z zapalników i... nic się nie dzieje, bo nie jesteśmy wystarczająco ciężcy. Aha! To boss aktywuje ogień a następnie sam w niego wpadnie gdy zaczniemy uciekać w kierunku środka. Nope, zaraz po tym jak przeciwnik opuszcza klocek płomień gaśnie. Do tych wniosków dojdziesz sam w trakcie walki, ale czy wiesz jak rozwiązać zagadkę? Jeśli chcesz to zrobić sam pomiń dalszą część akapitu. 
Jeśli dalej czytasz to oznacza, że spoilery Ci nie groźne. Sztuczka polega na tym, by wystrzelić naszą strzałę tak by znalazła się na środku. Gdy nasz zamrożony towarzysz najedzie na zapalnik podpali strzałę i jej ogień nie zgaśnie. Teraz wystarczy tylko zwabić przeciwnika w centralną część areny, lód się topi a my już tylko musimy trafić w prawdziwego bossa którym jest mózg - GG WP.




Walki można przejść w kilkadziesiąt sekund, a speedrun całej gry zamyka się w 20 minutach na najwyższym poziomie. To właśnie urok gier logicznych, bo możemy dniami siedzieć nad jedną łamigłówką ale gdy znamy jej rozwiązanie to zazwyczaj nie zajmuje dłużej niż parę minut. Bossowie są ciekawie zaprojektowani, a gra raczej jest wobec nas uczciwa i podobnie jak w Dark Souls wystarczy, że potrafimy nadużywać słabości przeciwnika i poziom trudności nie stanowi tak dużego wyzwania.




Jedyną rzeczą która w Titan Souls mi się nie podoba to budowa świata. Warstwa graficzna i styl są jak najbardziej w porządku, ale "eksploracja" jest bez sensu. Użyłem cudzysłowu, bo tak na prawdę przemierzamy kilka lokacji kompletnie bez sensu - nie ma ani lootu ani historii, po prostu czas gry jest sztucznie wydłużony przez podróż od respawnu do bramy bossa a potem między różnymi respami. Brak opowieści nie przeszkadza bo produkcja świetnie sobie radzi bez niej, po prostu chodzenie to marnowanie czasu. To trochę tak jakby w Hotline Miami kazano nam szukać budynku w którym mamy zrobić rozpierduchę. NIE! Po prostu odradzamy się na wejściu i działamy, podobnie powinno być w Tital Souls.




Dobra wiadomość jest taka, że demo gry jest dostępne za darmo na steamie. Możesz spróbować sił w walce z czterema pierwszymi przeciwnikami i sam zdecydować czy gra jest wyzwaniem jakiego szukasz.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz